Jeśli lubisz eksperymentować w kuchni, ten składnik może cię naprawdę zaskoczyć. Jest maleńki, ledwo go widać na dłoni, ale daje ogromne pole do popisu. Możesz go gotować, piec, a nawet uprażyć na chrupko. W sałatkach wprowadza przyjemną strukturę, w zupach delikatne zagęszczenie, a w ciastach i deserach działa trochę jak kasza manna. Często nazywa się go zapomnianym skarbem, ale coraz częściej trafia do kuchni osób, które chcą w prosty sposób urozmaicić codzienne gotowanie. Nazywa się amarantus i właśnie z nim warto się zaprzyjaźnić.
Co to jest amarantus?
Amarantus to drobne, jasnozłote ziarno, które na pierwszy rzut oka przypomina mak albo pyłek kwiatowy. Znany jest też pod innymi nazwami. Możesz spotkać się z określeniami takimi jak szarłat albo zboże Inków. Wbrew pozorom, nie jest to zboże, choć w kuchni używa się go podobnie. Uprawiano go już kilka tysięcy lat temu w Ameryce Południowej, gdzie był podstawą diety Azteków, Majów i Inków. Dziś wciąż jest bardzo popularny w Meksyku, Peru i Boliwii, ale też coraz częściej pojawia się w kuchniach na całym świecie, również w Europie.
Zobacz także:
W Polsce był znany już w XIX wieku, głównie jako roślina ozdobna. Możesz kojarzyć go z wysokimi łodygami i intensywnie czerwonymi kwiatostanami. Dopiero od niedawna zaczęto go traktować jako składnik kulinarny. Dziś kupisz go w formie całych ziaren, poppingów albo mąki, która świetnie sprawdza się w wypiekach. Kilogramowy worek ziaren to wydatek ok. 15-20 zł, natomiast 100 g poppingu kosztuje ok. 10 zł.
Jak jeść amarantus?
Amarantus ma lekko orzechowy smak i bardzo ciekawą strukturę, coś jak drobna tapioka. Nie rozgotowuje się jak kasza jaglana, ale nie zostaje też twardy jak quinoa. Dlatego możesz spokojnie mieszać go z różnymi składnikami. Dobrze łączy się z warzywami, mięsem, serem, ale też owocami czy przyprawami korzennymi. Wystarczy prosty sos albo odrobina oliwy i już masz gotowy dodatek do obiadu.
Jeśli lubisz robić domowe burgery czy kotlety warzywne, możesz go użyć jako spoiwo. Świetnie wiąże składniki, ale nie dominuje smakiem. A gdy masz resztkę ugotowanego amarantusa, spokojnie wrzuć ją do zapiekanki albo na patelnię z jajkiem, świetnie działa jako baza do szybkich dań.
Jak ugotować amarantus?
Gotowanie amarantusa jest bardzo proste, ale warto znać kilka trików, żeby uzyskać dobrą konsystencję. Najlepiej zacznij od przepłukania ziaren pod zimną wodą. Nie dlatego, że są gorzkie, ale żeby usunąć ewentualny pył i drobinki. Na 1 szklankę amarantusa dodaj 2 do 2,5 szklanki wody w zależności od tego, czy chcesz uzyskać bardziej sypką, czy kremową konsystencję. Do gotowania najlepiej użyj garnka z grubym dnem i pokrywką.
- Wsyp przepłukany amarantus do garnka.
- Zalej wodą (np. 1 szklanka ziaren + 2 szklanki wody).
- Postaw na małym ogniu i doprowadź do wrzenia.
- Zmniejsz ogień, przykryj i gotuj około 15-20 minut, aż ziarna wchłoną większość wody.
- Zdejmij z ognia, zostaw na 5 minut pod przykryciem, ziarna „dojdą” i zrobią się bardziej puszyste.
Uwaga, podczas gotowania amarantus lubi przywierać do dna, więc warto go raz czy dwa razy przemieszać. Ma też tendencję do „bulgotania”, więc nie przykrywaj garnka szczelnie, zostaw lekko uchyloną pokrywkę. Jeśli chcesz uzyskać jeszcze bardziej sypką wersję, możesz po ugotowaniu przelać go przez sitko, żeby pozbyć się nadmiaru wody.