Chyba każdy z was choć raz wrzucił do koszyka coś, co wyglądało na klasyczne masło, a w domu okazało się czymś zupełnie innym. Problem podrabianego masła wraca jak bumerang – szczególnie że producenci coraz lepiej opanowali sztukę kamuflażu i "przebierania" margaryny i innych tłuszczów "do smarowania" za prawdziwe masło. Katarzyna Bosacka znów podnosi alarm i zwraca uwagę na to, że to, co wygląda jak masło, wcale nim być nie musi.
Producenci grają grafiką, nie składem
W jednym z nagrań opublikowanych w mediach społecznościowych Katarzyna Bosacka przypomniała, że wygląd opakowania może być bardzo mylący. Produkt może wyglądać jak klasyczna osełka lub kostka masła – ma złotą folię, wiejski motyw, grafikę krowy albo rysunek drewnianej skopki czy kanki na mleko.
Zobacz także:
W rzeczywistości wcale nie musi to być masło ani nawet inny produkt mleczny. Nie wszystko złoto, co się świeci w złoconym papierku. Producenci często wykorzystują skojarzenia z tradycyjnym masłem, by zwiększyć sprzedaż tańszych w produkcji margaryn i miksów tłuszczowych.
W oczy rzucają się też na opakowaniu hasła typu „śniadaniowy”, "kremowy", "maślany", „delikatny”, „wiejski smak”, które naprowadzają na skojarzenia z masłem. Nawet obecność słowa „masło” w nazwie nie oznaczają jeszcze, że mamy do czynienia z prawdziwym masłem. Bosacka pokazuje, że nieświadomy klient, kierując się wyglądem opakowania i znanymi skojarzeniami, może bardzo łatwo dać się nabrać i kupić coś, co ma z masłem wspólnego tylko tyle, że służy do smarowania chleba.
Jak rozpoznać prawdziwe masło? Czytaj skład
Podstawowa różnica między masłem a margaryną tkwi w składzie – i właśnie na niego trzeba zwracać największą uwagę. Prawdziwe masło musi mieć co najmniej 82% tłuszczu mlecznego. Skład takiego produktu jest krótki i prosty: śmietanka pasteryzowana lub mleko oraz ewentualnie kultury bakterii mleczarskich. Żadnych olejów roślinnych, dodatków smakowych, zapachowych, konserwantów ani emulgatorów.
Z kolei margaryna to tłuszcz roślinny, zazwyczaj z dodatkiem emulgatorów, aromatów, soli, barwników i konserwantów. Na opakowaniach margaryn często znajdziecie też olej palmowy, rzepakowy czy słonecznikowy – i to właśnie pierwszy sygnał ostrzegawczy. Jeśli w składzie nie ma ani śmietanki, ani mleka, to nie jest to masło, niezależnie od tego, jak bardzo wygląda jak osełka.
Uwaga także na produkty typu „miksy tłuszczowe” – to kompromis między masłem a margaryną. Zawierają zarówno tłuszcze mleczne, jak i roślinne, ale masłem ich nazywać nie wolno. Mimo to często stylizowane są tak, by kojarzyły się z masłem, co zresztą jest legalne, o ile producent wyraźnie oznaczy skład.
Jeśli opakowanie „udaje” osełkę, a nazwa budzi skojarzenia z produktem mlecznym, klient częściej sięgnie po taki produkt sądząc, że oszczędza, nie rezygnując z jakości. Tymczasem często okazuje się, że to zwykła margaryna z aromatem masła. Za jej aromat odpowiada m.in. diacetyl - organiczna substancja o zapachu masła, którą da się wyekstrahować nie tylko z masła, ale również z innych produktów, w tym z soi.
Jak nie dać się nabrać?
Dokładnie przeczytaj skład. Szukaj informacji o zawartości tłuszczu mlecznego – tylko produkt z co najmniej 82% tłuszczu z mleka krowiego ma prawo być nazywany masłem. Wszelkie dodatki typu „olej roślinny”, „olej palmowy”, „emulgatory”: to nie są składniki masła.
Zasada jest prosta: im krótszy i bardziej naturalny skład, tym większe szanse, że kupujesz prawdziwe masło. Nie daj się omamić marketingowym sztuczkom i pamiętaj – mleko i śmietanka to nie to samo, co olej i aromat.