W pierwszym kontakcie najbardziej zachwycił mnie jego zapach: niesamowicie świeży, mocny, wręcz orzeźwiający, cytrusowy, ale z kwiatową nutą. Po powąchaniu yuzu w restauracji szybko przypomniało mi się, że mam w domu flakon perfum z podobną nutą.
Yuzu z uwagi na wysoką zawartość olejków eterycznych często wykorzystuje się przy produkcji kosmetyków, ale równie dobrze dzięki temu sprawdza się też w kuchni. I to nie tylko do aromatyzowania dań.
Zobacz także:
Jak wygląda i smakuje yuzu?
Ten owoc wygląda trochę jak mieszanka mandarynki oraz cytryny z limonką. Z daleka, na drzewie, może też przypominać naszą swojską pigwę. Wyróżnia się jednak chropowatą, grubą skórką. Nie ma w sobie tej gładkości znanej z pomarańczy czy klementynek. W środku miąższ jest jasny, podzielony na cząstki, dość soczysty, ale nie tak obfity, jak w grejpfrucie.
A smak? Coś między cytryną, mandarynką a wspomnianym grejpfrutem. Kwaśny, ale z lekko kwiatową nutą. Owocu przeważnie nie zjada się bez dodatków, bo miąższ jest dość cierpki - miąższ służy raczej jako dodatkowy składnik do obiadów czy deserów.
Yuzu: owoc, w którym nic się nie zmarnuje
Najlepsze w yuzu jest to, że można wykorzystać je w całości. Skórka jest jadalna i genialna – twarda, aromatyczna, pełna olejków eterycznych. Ściera się ją na drobno i dodaje do marynat, sosów albo na wierzch ciasta czy lody. Nadaje potrawom intensywny, cytrusowo-kwiatowy akcent, ale bez cierpkości, o którą łatwo by było przy grejpfrucie.
Sok z yuzu to zupełnie inna historia. Bardzo intensywny, bardzo kwaśny – idealny jako baza do dressingów, do marynowania ryb, do azjatyckich dipów zamiast soku z limonki czy cytryny. Jeśli znasz sos ponzu, to pewnie próbowałeś już yuzu, być może nawet o tym nie wiedząc. To właśnie owoc yuzu jest jego głównym składnikiem.
W deserach sok z yuzu genialnie przełamuje słodycz – możesz dodać kilka kropel do panna cotty, do sernika na zimno albo do lodów kokosowych. Można też zrobić orzeźwiającą lemoniadę z yuzu – wystarczy dodać trochę miodu, zalać zimną wodą gazowaną i wymieszać.
Miąższ yuzu, choć nieco włóknisty i zawiera sporo pestek, też da się wykorzystać. Można z niego zrobić konfiturę, choć trzeba się uzbroić w cierpliwość, żeby go dobrze oczyścić. Świetnie nadaje się też do kompotów albo jako dodatek do wytrawnych sosów, np. do pieczonego kurczaka lub kaczki.
Gdzi jada się owoce yuzu?
Yuzu najbardziej popularne jest w Japonii, Korei i Chinach. W Japonii to wręcz symboliczny owoc – używany nie tylko w kuchni, ale też w kąpielach (tak, całe owoce wrzuca się do gorącej wody w dniu przesilenia zimowego).
W kuchni japońskiej yuzu dodaje się do wszystkiego – od ramenów po ciastka ryżowe. W Korei popularna jest herbata yujacha, czyli coś w rodzaju gęstego syropu lub marmolady z yuzu, które zalewa się gorącą wodą.
Jeśli trafisz kiedyś na świeże yuzu, nie zastanawiaj się długo. Nawet jeśli nie zjesz go tak po prostu (bo jest naprawdę kwaśne), to masz w rękach prawdziwy kulinarny skarb. Skórka, sok, miąższ – wszystko tu się przydaje. I wszystko pachnie obłędnie.