Już miałam odruchowo chować do szafki z herbatą słoiczek przywieziony w prezencie przez siostrę, gdy mój wzrok padł na etykietę. Miód fasolowy? brzmi dziwnie. Okazuje się, że znajduje się na liście produktów tradycyjnych charakterystycznych dla Roztocza, a ja nawet wcześniej o nim nie słyszałam.

Odkąd zagrzał miejsce w mojej kuchni, wykorzystuję go nie tylko do herbaty i owsianki, ale też do słodko-kwaśnych sosów i marynat. Co w nim takiego wyjątkowego i dlaczego najlepszy powstaje właśnie w tej krainie geograficznej? 

Zobacz także:

Jak powstaje miód fasolowy?

Roztocze jest jednym z najlepiej nasłonecznionych obszarów Polski, więc idealnie nadaje się do uprawy fasoli. Z jej kwiatków, które oczarowują białym lub różowym kolorem w miesiącach letnich, pszczoły zbierają nektar i zanoszą go do ula. A potem to już „prościzna" – nektar ulega przekształceniu za sprawą procesów enzymatycznych i odparowuje z niego nadmiar wody.

Pszczelarze pozyskują miód i filtrują go, by usunąć zanieczyszczenia. Co ciekawe, z 3 litrów nektaru powstanie zaledwie 1 szklanka produktu, więc bez większego wahania można go nazwać „płynnym złotem". Nie jest produkowany na masową skalę, a jego zakup wspiera działalność lokalnych rolników. 

Miód fasolowy – wyjątkowy smak

Roztoczański miód fasolowy jest subtelny, ale nie brakuje mu głębi. Jest mniej słodki niż inne miody, ma wyraźną kwaskową nutę. Nie zostawia na języku silnego cukrzanego posmaku. Można w nim wyczuć aromat kwiatowy, a nawet lekko ziołowy, więc świetnie sprawdza się nie tylko do deserów, ale również do podkręcania wytrawnych dań.

Kiedy jest świeży, ma niepowtarzalną jasnozłocistą barwę. Natomiast gdy ulegnie krystalizacji, zmienia kolor na kremowobiały. Trzeba pamiętać, że ten proces jest naturalny i nie świadczy o tym, że coś jest nie tak z miodem. Wręcz przeciwnie, świadczy raczej o jego dobrej jakości. Ma gęstą, kremową konsystencję, więc świetnie sprawdza się do smarowania pieczywa.

Do czego można wykorzystać roztoczański miód fasolowy?

Miód z kwiatów fasoli jest uniwersalnym składnikiem w kuchni. Być może nawet lepszym niż inne miody, ze względu na to, że jest mniej słodki i ma lekko ziołowy aromat. Gdy już dorwiesz słoiczek, możesz oczywiście wykorzystać jego zawartość do posłodzenia herbaty w zimne dni lub lemoniady w upały, ale pomysłów na jego użycie jest co nie miara. Przyda się na przykład do:

  • szybkiego śniadania złożonego z jogurtu, świeżych owoców i granoli,
  • polania placuszków z rabarbaru, truskawek lub jabłek,
  • ubijania na piankę – to ciekawy patent na przygotowanie miodu do mrożonej kawy lub deseru,
  • sosów – w których potrzebny jest słodki element, świetnie zastąpi brązowy cukier zwłaszcza w daniach azjatyckich
  • marynat – szczególnie do skrzydełek kurczaka, golonki lub karkówki.