Tuż przed sezonem na krajowe owoce, kiedy klienci z niecierpliwością wypatrują pierwszych skrzynek z pachnącymi owocami, bazary i sklepy zaczynają zalewać produkty z zagranicy. Zamiast uczciwej informacji o ich pochodzeniu, wiele punktów sprzedaży stosuje triki lub unika udzielania jasnej informacji.
Taka praktyka staje się coraz powszechniejsza – nie tylko na targowiskach, ale również w hurtowniach i sklepach. Klient jest przekonany, że kupuje „polskie”, a w torbie lądują owoce z Grecji lub Hiszpanii.
Zobacz także:
Jak sprzedawcy fałszują pochodzenie owoców?
Owocowe oszustwa dotyczą najczęściej truskawek. Handlarze doskonale wiedzą, jak wiele osób czeka cały rok na świeże polskie owoce. Na bazarach coraz częściej pojawiają się greckie czy hiszpańskie truskawki, które są sprzedawane jako polskie. Jak to możliwe? To proste – wystarczy przeklejona etykieta, tabliczka z napisem „polska”, uniki w odpowiedzi albo po prostu nawijanie makaronu na uszy: „kaszubska truskawka”, „spod Łodzi”, „od znajomego sadownika”.
Prawda jest taka, że sezon na polskie truskawki dopiero startuje. Wiele tych, które dziś widzisz na straganie, to jeszcze owoce z importu. Sprzedawcy spieszą się z zarobkiem, bo wiedzą, że na początku sezonu mogą liczyć na najlepsze ceny. I dlatego – zanim pojawią się krajowe owoce – próbują sprzedać coś innego pod ich nazwą.
Dlaczego klienci wolą „polskie” truskawki?
To proste – polska truskawka to smak dzieciństwa, pewność jakości i zapach lata. Klienci dobrze wiedzą, że krajowe owoce są zwykle dojrzalsze, mniej chemiczne i po prostu smaczniejsze. Dlatego sprzedawcy nie mają problemu z podnoszeniem cen, jeśli tylko mogą powiedzieć: „polskie”.
I właśnie na tym żerują nieuczciwi handlarze. Wiedzą, że polska truskawka sprzeda się lepiej, nawet jeśli nią nie jest. Dlatego "kombinacje" się opłacają – nikt nie chce kupować greckich czy hiszpańskich owoców, jeśli obok leży rzekomo polska alternatywa.
Gdzie wykryto największe nadużycia?
Jak wynika z informacji opublikowanych przez branżowe portale, oszustwa z truskawkami są już masowe. Dotyczą nie tylko lokalnych bazarów, ale też hurtowni i sklepów detalicznych. Skala przekłamań jest ogromna – fałszywe pochodzenie, brak informacji na etykietach, wprowadzające w błąd napisy i zapewnienia ustne to codzienność.
W niektórych miejscach nawet trudno znaleźć prawdziwą polską truskawkę – handel importowanymi produktami pod przykrywką krajowego pochodzenia stał się normą. A klienci? Nabierają się, bo trudno im odróżnić jedne owoce od drugich – szczególnie na oko.
Jak rozpoznać krajowe owoce?
Warto znać kilka cech, które mogą pomóc w rozpoznaniu krajowych owoców. Polskie truskawki są zazwyczaj mniej idealne wizualnie – mają nierówny kolor, są delikatniejsze, bardziej miękkie i intensywnie pachną. Ich smak jest wyrazisty – słodki z nutą kwaskowości.
Importowane owoce, szczególnie z Hiszpanii czy Grecji, bywają twardsze, bardziej błyszczące, pozbawione zapachu i mniej wyraziste w smaku. Poza tym polskie truskawki mają szypułki, które wyglądają na sztywne i świeże (nie są wygniecione), a obwódki dookoła szypułek są jaśniejsze niż w zagranicznych.
Aby je sprawdzić, sięgnij po owoc, który leży w kobiałce głębiej, nie na samym wierzchu. Niektórzy spryciarze potrafią mieszać owoce z różnych krajów – na wierzchu kilka polskich, pod spodem hiszpańskie.