W PRL ryby były dostępne łatwiej niż mięso. I o dziwo, wybór był całkiem spory. Nie brakowało śledzi, dorszy i fląder: o zaopatrzenie dbały państwowe przedsiębiorstwa rybackie. W sklepach pojawiały się też miruny, szproty, makrele i on - morszczuk. Morszczuk pozostał z nami do dziś głównie w tanich barach i smażalniach, ale zdecydowanie więcej osób kupuje inne gatunki ryb. Warto przypomnieć sobie o nim nie tylko z powodu ości - których ma niewiele.
Morszczuk to ryba idealna – mało tłuszczu, dużo białka
Jeśli dbasz o swój codzienny jadłospis, morszczuk to prawdziwy skarb. Zawiera bardzo mało tłuszczu – około 1%. To czyni go świetnym wyborem dla osób dbających o linię. Jest również dobrym źródłem wartościowego białka. Morszczuk dostarcza też niezbędnego nam jodu oraz witamin z grupy B, w tym poszukiwanej i rzadkiej B12. To właśnie dzięki temu morszczuk powinien częściej gościć w twoim menu – zwłaszcza w okresach przejściowych, kiedy organizm potrzebuje dodatkowego wsparcia.
Zobacz także:
Niegdyś królował na stołach, dziś niesłusznie zapomniany
W czasach PRL-u morszczuk był jedną z najczęściej kupowanych ryb. Importowany głównie z Oceanu Atlantyckiego i przetwarzany w polskich zakładach rybnych, trafiał do sklepów w postaci mrożonych filetów. Dlaczego był tak popularny? Bo „nie miał ości” – a przynajmniej tak mówiono. W rzeczywistości ma ości niewiele, są miękkie i łatwo je usunąć. Jego delikatny smak i zapach sprawiał, że pasował do wielu potraw, a przy tym był dostępny i tani.
Dziś morszczuka bez problemu kupisz w każdej większej sieci handlowej, zazwyczaj jak dawniej, w postaci mrożonych filetów – warto tylko zwrócić uwagę na to, by ryba pochodziła z kontrolowanych źródeł. I wciąż jest niedrogi.
Jak przygotować morszczuka?
Na co dzień morszczuk sprawdzi się jako główny składnik szybkiego obiadu. Pokrój go w kostkę i wrzuć do warzywnego curry, usmaż na patelni z czosnkiem i ziołami albo dodaj do domowego risotto. Filety rozmrażają się błyskawicznie, więc nawet w zapracowany dzień możesz zrobić coś zdrowego bez zbędnego wysiłku. Morszczuk to świetna opcja, jeśli nie masz czasu ani ochoty na filetowanie świeżych ryb – a zależy ci na czymś smacznym i lekkim.
Oto kilka innych pomysłów na morszczuka w innym wydaniu:
- klasycznie smażony w panierce
Obtocz filety w mące, jajku i bułce tartej, a potem usmaż na złoto. Podaj z ziemniakami i surówką z kiszonej kapusty – smak jak za dawnych lat.
- pieczony z warzywami i cytryną
Ułóż filety na blaszce, dodaj plastry marchewki, cebuli, papryki i cytryny. Skrop oliwą i zapiecz – lekko, aromatycznie i bez zbędnego tłuszczu.
- w galarecie z warzywami
Ugotuj morszczuka w bulionie z liściem laurowym i zielem angielskim, dodaj marchewkę i groszek, a potem zalej żelatyną. Świetna przystawka na imprezę i święta.
- duszony w sosie koperkowym
Filety podsmaż krótko, a potem zalej lekkim sosem na bazie śmietanki i koperku. Serwuj z ryżem lub ziemniakami.
- Z grilla lub patelni grillowej z cytrusami
Marynuj filety w soku z limonki i pomarańczy z dodatkiem kolendry i pieprzu, a potem grilluj. Świeży, lekki smak – idealny na letni obiad.
- Morszczuk w cieście piwnym
Przygotuj rzadkie ciasto z mąki i jasnego piwa, zanurz filety i smaż na głębokim tłuszczu. Podawaj z frytkami i sosem tatarskim – powstanie domowa wersja fish & chips.
- Zapiekanka rybna z ziemniakami i serem
Warstwowo ułóż plastry ziemniaków, kawałki morszczuka, cebulę i sos beszamelowy, posyp serem i zapiecz. Powstanie sycące danie na chłodne dni.